Długo zastanawiałem się, czy powinienem recenzować płyty swoich znajomych. Doszedłem do wniosku, że nie. Ale nie widzę chwilowo innego sposobu, żeby polecić wam tę płytę! Słucham jej od tygodnia, jest znakomita. A chodzi o płytę #HEHE, pierwszy autorski album zespołu Frele.
Kto słyszał kiedyś cover „Hello” Adele w wykonaniu Freli, który po polsku nosił tytuł „Achim„, wie o kim mowa. Trzy utalentowane wokalistki: Magdalena Janoszka, Marta Skiba i Marcelina Bednarska postanowiły popełnić muzyczny żart, który tak spodobał internautom, że Achim stał się wiralem. Na kanale YouTube dziewczyn jest sporo innych, nie mniej udanych coverów. Od czasu „Achima” uważałem, że to, co robią, jest pod wieloma względami dobre i smaczne. I przede wszystkim inne, bo nie spotkałem wcześniej świeżego projektu, który serwuje “ślunsko gadko” w taki właśnie sposób. Świeże teksty napisane z dystansem, poczuciem humoru i wyczuciem.
Na płytę #HEHE trafiłem absolutnie przypadkowo. W dniu jej premiery nieopatrznie zajrzałem do zakładki „nowości” w YouTube Music. A tam była ona. Cała w różu. Nie dało się jej przeoczyć, co można zaliczyć jako jej pierwszą zaletę. Ma charakter, kobiecość, a spojrzenia dziewczyn mówią, że wiedzą, czego chcą. Bo wiedzą. A co się dzieje muzycznie?
Gdybym miał trzema słowami opisać płytę #HEHE, to napisałbym: bardzo dobry pop! Płytę wyprodukował Michał Kush i wyszło świetnie. Michał gra zresztą na instrumentach klawiszowych. A na płycie słychać trochę Kayah, trochę Reni Jusis z płyty „Iluzjon” (szczególnie utwór „Król”) trochę Jamiroquai. Ale to tylko skojarzenia, które mają Was naprowadzić na właściwe tory. Nie brakuje tu oldschoolowego popowego brzmienia, do którego wkrada się elektronika i bardzo dobrze uzupełnia wszystkie kompozycje.
Mocną stroną płyty są teksty napisane przez Marcelinę Bednarską i Martę Skibę. Teksty na polskich płytach to zazwyczaj jedna ze słabszych stron, a tutaj jest powód do dumy! Nie są przekombinowane, szybko wpadają w ucho, próżno szukać tu banału, który w muzyce pop wkrada się często. Tutaj jest dokładnie tak jak być powinno. Słychać, że nie jest to płyta zrobiona na szybko (a może jest, nie wiem? Ale nawet jeśli, to tego nie słychać). To album dopracowany muzycznie, wokalnie i literacko.
Moimi ulubionymi kompozycjami są: „Żodyn”, „Za bardzo”, „Zachowaj dystans” z gościnnym udziałem Marcina Wyrostka i „Z tlenem”. Ta ostatnia to cudo. W utworze „Za bardzo” najlepiej słychać dystans, jaki dziewczyny mają do hejtu. Wiadomo, że hejt zawsze boli, ale Frele puentując w bridge’u utwór, zostawiają nas z wartościowym przesłaniem.
Na płycie są dwa kawałki po śląsku (szkoda, że tylko dwa) i ani jednego słabego numeru.
Świetna płyta. Trzymam za Frele bardzo mocno kciuki!
Frele na Facebooku
Frele na YouTube
#HEHE na YouTube Music
#HEHE na Spotify